Dzisiaj chcemy podzielić się Wami i zaprosić tym samym do dyskusji nt. spacerów z Waszymi psami. Nie traktujcie tego jako porady, bardziej jako luźne przemyślania w przerwach pomiędzy zbieraniem kupek, a przeglądaniem telefonu na spacerze.

Nasze woreczki to stały element każdego spaceru, chodząc z Beza i Juna myślę sobie nad nowymi produktami, ulepszeniem tego co już mamy, ale czasem myśli wędrują w innym kierunku. Ostatnio zacząłem się zastanawiać, po co w ogóle psu potrzebny jest spacer? 

Stara prawda głosi jasno – jak masz psa to musisz spacerować. Ja sam znajdę wśród znajomych osoby, których decyzja o posiadaniu czworonoga była podyktowana potrzeba zwiększenia aktywności fizycznej. Często spotykam się z opiniami – spacer z psem, minimum 60min! Jak chodzisz krócej to, co z Ciebie za opiekun?! Czy faktycznie jest tak, że pies, który wychodzi 3 razy dziennie na 15min, to pies, który potrzebuje terapeuty, bo będzie smutny i niespełniony? 

Spacer z psem – kiedy to się mogło zacząć? 

Początki udomowienia psów miało miejsce kilka tysięcy lat temu, w pierwszej kolejności psy były wykorzystywane do pomocy przy polowaniach i do obrony. Tutaj sprawę spacerów mamy jasną, pies towarzyszył człowiekowi na łonie natury, w swobodny sposób przemieszczał się przez praktycznie przez większą część dnia, można by napisać – wzór dzisiejszego wychowania, bez smyczy, bez stresu, nie tylko 5min przy pasie zieleni, wokół którego jeżdżą auta, tramwaje itd.

Wraz z upływem lat, psy stawały się przyjacielem człowieka, pupilem, który coraz częściej widziany był w domu. Na obrazach ze średniowiecza, ukazujących psy można zobaczyć zarówno te, które brały udział w wyprawach myśliwskich jak i te, które na towarzyszyły człowiekowi w domu.  Sami na pewno widzieliście obrazy młodych dam ze swoimi czworonożnymi pociechami na rękach lub na kolanach. Daleko mi do bycia historykiem zajmującym się psimi zwyczajami, ale tak jak w człowiek na przestrzeni setek lat przenosił się ze wsi do miasta tak samo jego pies podążał za nim. Normalna kolei rzeczy. w czasach średniowiecza przywilej posiadania psa mieli głównie królowie, możnowładcy, opaci, biskupi, szlachta ziemiańska. I to pojawiają się pierwsze przyczyny, dlaczego ludzie musieli zacząć wychodzić z psem, gdzieś ten pies musiał załatwiać swoje potrzeby, musiał również mieć możliwość ruchu w warunkach miejskich. 

Ważne – w żaden sposób nie negujemy naukowych teorii dotyczących spacerów! Założę się, że na 10 osób zapytanych o to, po co jest ich pupilowi potrzebny spacer dostane 10 różnych odpowiedzi. Warto w tym miejscu cofnąć się do 400/500 lat wstecz i zapytać jakiegoś szlachcica czy wychodzi z psem, bo wie, ze ten potrzebuje eksploracji nowych terenów, odczuwania nowych bodźców, potrzebuje się socjalizować i rozwijać instynkt węszenia. Czy jednak bardziej chodziło mu to, że nie chciał mieć śmierdzącej niespodzianki w domu?  

Jasne, że jesteśmy za tym, ze każdy ma swój światopogląd na spacery z psem, ale czy osoba, która kocha swojego czworonoga, dba o niego w inny sposób ale nie wychodzi tak często na spacery jest mniej świadoma niż ta, która poświęca na to więcej czasu? 

Uwielbiam na Tik Toku przeglądać materiały @krzysztof.tatar bardzo fajnie kiedyś zobrazował dlaczego należy dać psu obwąchiwać otoczenie, po co dać mu spokojnie zaspokoić jego potrzeby związane z ta czynnością (było to porównane do tego jak facet dostaje piwo w zimnym kufelku, wacha je, czuje jego smak, budzą się wszystkie możliwe dobre skojarzenia, aż nagle ktoś mu je zabiera sekundę przed wzięciem łyka. Tak samo czuje się pies, kiedy jest odciągany na smyczy podczas wąchania), piękny przykład. Czy tak faktycznie jest? Czy można by zaspokoić ta potrzebę dostarczając psu do domu takich bodźców? Pies używa przecież węchu 24/7, nie tylko na spacerze. Czy jest jakaś różnica czy wacha murek, na który ktoś sikał czy spodnie właściciela, które mogę mieć na sobie 40 różnych zapachów? Pies potrzebuje węchu bardziej do szeroko rozumianego przetrwania, do tego, żeby zorientować się w przestrzeni. Jeżeli chodzi o eksploracje, czy tylko ja mam wrażenie, że domowy pies nie potrzebuje eksplorować ciągle nowych trenów? Przecież w głównej mierze poruszamy się po tym samym obszarze, ewolucyjnie pies nie był gatunkiem migrującym (według mojej wiedzy), skąd wiec pojawiają się takie tezy?

Spokojnie, spokojnie, nie trzymamy swoich psów w domu, nie spuszczamy ich z balkonu na smyczy (ciekawe czy w ogóle byłoby to możliwe?), bo nie chce nam się wychodzić. Według mnie spacer to wspaniała aktywność dla psa, niepodważalnie! Nie dorabiam jednak do spaceru żadnej ideologii, większej filozofii. Skupiam na dwóch zasadniczych funkcjach spaceru – załatwienie potrzeb fizjologicznych + podstawowej aktywności fizycznej. Jak to jest według Was? Bardzo jestem ciekaw Waszych opinii dotyczących spacerów.

Podobne wpisy